U mnie te pierwsze nie są zbyt doskonałe, ponieważ nie posiadam malaksera i migdały rozdrabniałam w ręcznej maszynce do mięsa, przez co nie miały delikatnej, drobnej postaci, lecz były wyczuwalne grudki migdałów. Mimo to uważam, że są pyszne, warte powtarzania i niebywale użyteczne w ochocie na "małe co nieco".
Ten przepis był mi wskazówką jak i co z tymi makaronikami robić, a zrobiłam tak:
- 240 gr migdałów w słupeczkach, które przekręciłam przez maszynkę otrzymując ok 2 szklanek miałkich migdałów
- 1,5 szklanki cukru pudru
- 4 białka
- szczypta soli
- 3 łyżki cukru
Migdały wymieszałam z cukrem pudrem. Dodałam je stopniowo do piany białkowej.
Masę makaronikową przełożyłam do worka spożywczego z mocnej folii, odcięłam róg i wyciskałam na blachę wyłożoną pergaminem rozetki o średnicy ok 2 cm. Odstawiłam na ok pół godziny do przeschnięcia.
Rozgrzałam piekarnik do 140 *C na opcji termoobiegu i piekłam makaroniki 20 minut. Za pierwszym razem upiekłam dwie blachy na raz, zamieniając w połowie pieczenia wysokości, jednak nie polecam tak piec, makaroniki z dolnego poziomy były mniej wyrośnięte.
Makaroniki zdejmuję z blachy dopiero, gdy są przestudzone i przekładam kremem kawowym:
- kostka masła
- 4 żołtka i jedno jajo
- kubek cukru
- 4 łyżeczki kawy rozpuszczalnej rozpuszczonej w 2 łyżkach wody
Masło utrzeć na puch. Dodawać stopniowo masę jajeczną. Na koniec dodać ekstrakt kawowy i na delikatnym obrotach połączyć z kremem.
Gotowym kremem przełożyć makaroniki. Schłodzić, by krem zastygł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz