Czasami piekę również w pracy. Za punkt honoru postawiłam sobie wprowadzić tradycję piernikowania i jak na razie się udaje. Ale do pierników jeszcze daleka droga ;)
Wczoraj dzieci piekły kocie oczka, które wyszły bardzo smaczne i piękne oczywiście. Ale że w przepisie na te ciasteczka na podwójną porcję potrzebowaliśmy 6 żołtek, to zostały nam niespożytkowane białka. Pomyślałam, by zrobić białą pawłovą. Dzieci ubiły białka z cukrem, beza się upiekła, przyszedł czas na śmietanę. Wlałam 30% do robota i zostawiłam ubijanie pod nadzorem kolegi, z którym pracuję a sama zeszłam z dzieciakami na obiad. Gdy wróciłam w robocie zamiast ubitej śmietany zastałam ubite masło...
Z pawłovej oczywiście nici, a ja się zastanawiam czy jestem pod wrażeniem bardziej tego, że ubicie śmietany nie wyszło, czy że wyszło ubicie masła. Bo mnie nigdy jeszcze ubicie masła się nie udało ;)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz