Lubię czytać o jedzeniu, więc oczywiście systematycznie kupuję naszą rodzimą "Kuchnię". Najbardziej lubię czytać dział
Smakowita historia. W marcowym numerze zaciekawił mnie przepis na klopsy królewieckie, pewnie dlatego, że czuć w nim dawne lata. W oryginale (str. 33) potrzeba:
- 20 dag wołowiny z tłuszczem
- 20 dag wieprzowiny z tłuszczem
- 1/2 bułki namoczonej w mleku i odciśniętej
- olej do smażenia
- 2 cebule
- 2 ząbki czosnku
- 5 dag anchois
- 5 dag kaparów
- sól, pieprz
- 1 L bulionu drobiowo - wołowego
- 5 dag masła
- 5 dag mąki
- 100 ml śmietany
- pęczek natki
Mięso należy umyć i przekręcić przez maszynkę razem z bułką. Cebulę i czosnek zeszklić na oleju, dodać do mięsa. Połowę anchois i kaparów drobno usiekać, dodać do mięsa, doprawić solą i pieprzem, wymieszać, uformować pulpety. Do gotującego się bulionu wrzucić pulpety i gotować na wolnym ogniu 15 minut. Pulpety wyjąć, z masła i mąki zrobić zasmażkę, rozprowadzić odrobiną bulionu i wlać do garnka z bulionem, wrzucić anchois i kapary, zabielić śmietaną, dodać pulpety i gotować jeszcze 5 minut, a na koniec posypać natką pietruszki.
Tak brzmi przepis w oryginale. Ja użyłam tylko wieprzowiny, gdyż wołowina poszła do sosu. Nie miałam anchois, a kapary tylko marynowane. Cebuli dałam na pewno więcej, i czosnku więcej też. No i do zasmażki dałam za mało mąki. Moje nietrzymanie się miar i wag dało o sobie znać w ten sposób, że bardziej niż sos jest to zupa. W tej modyfikacji powinnam dodać jeszcze jako do masy mięsnej, co by się pulpety trzymały kupy. Z relacji męża wyszło dziwne w smaku czyli oryginalne, ale dobre.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz